Chowanie urazy do kogoś
Uraza noszona w sercu
Są sytuacje w życiu praktycznie każdego człowieka, które pozostawiają po sobie ślad i wiążą się z wieloma emocjami. O dziwo, ludzka natura jest tak skonstruowana, że człowiek bardziej skupia się na tym, co złe, co zaburza jego wewnętrzny spokój i poczucie własnej wartości. Co gorsza, dość długo potrafi pielęgnować negatywne uczucia w swoim sercu, analizując je na wszelkie możliwe sposoby, rozpamiętując każde choćby najdrobniejsze słowo, uderzające w jego godność i najczęściej to, co początkowo zdawać by się mogło drobnym epizodem, zaczyna w jego przekonaniu urastać do rangi dramatu. Ostatecznie może to doprowadzić do tego, że zamiast puścić pewne sprawy w niepamięć, zamiast starać się w jakiś sposób załagodzić daną sytuację, zaczyna nie tylko nosić urazę w swoim sercu, ale dodatkowo podtrzymuje ją i cały czas karmi negatywnymi emocjami.
Do czego może doprowadzić nas noszenie urazy w sercu? Już samo to pojęcie kojarzy nam się jednoznacznie i wskazuje, że jest to coś, co odbieramy jako poczucie wyrządzonej nam przez kogoś innego krzywdy. A więc z noszeniem urazy w sercu wiążą się nie tylko nasze emocje, którymi zaczynamy się karmić, ale również ma to wpływ na nasze relacje z osobami bezpośrednio i pośrednio zaangażowanymi w zaistniałą sytuację, której efektem jest odczuwane przez nas rozżalenie. Zanim zastanowimy się, czy noszenie urazy w sercu ma sens i czy warto je pielęgnować, należy zadać sobie pytanie, czy to, co miało miejsce, jest warte tego, co możemy stracić. Bo najczęściej mamy bardzo wiele do stracenia. Stawiamy niekiedy na szali wieloletnie przyjaźnie, kontakty z rodziną, związek, rozmaite relacje z otaczającymi nas ludźmi, którzy mogą zupełnie nieświadomie brać udział w zaistniałym konflikcie poprzez opowiedzenie się po jednej ze stron. Nosząc urazę w sercu możemy stracić kogoś, z kim wiązało nas coś naprawdę wartościowego i możemy zniszczyć coś, co do tej pory wnosiło wiele dobrego do naszego życia. Nigdy nie ma tak, że relacje międzyludzkie przypominają przysłowiową sielankę. Są w nich wzloty i upadki, są dobre chwile, są też i te gorsze. Im dłuższa i im intensywniejsza znajomość, tym więcej pociąga za sobą emocji i nie sposób uniknąć w niej sytuacji, które mogą sprawić przykrość, które mogą pociągnąć za sobą mniej lub bardziej uzasadnione pretensje. Czasami pewne emocje zbierają się przez dłuższy czas i wystarczy zupełnie niewielka iskra zapalna, by pojawił się konflikt. Czasami wystarczy źle odebrane słowo, choćby rzucone żartem, by kogoś urazić. Nawet, jeśli jedna ze stron nie miała zamiaru kogoś skrzywdzić. Emocje są poza naszą kontrolą, ale też nie należy dopuszczać, by całkowicie przejmowały nad nami kontrolę.
Osobiście jestem przeciwniczką noszenia urazy w sercu. Nie chodzi już wyłącznie o to, że nasze indywidualne rozżalenie pociąga za sobą w najlepszym wypadku kryzys w relacjach z drugim człowiekiem, a w najgorszym zakończenie jakieś znajomości. Noszenie urazy w sercu zaczyna również niszczyć nas emocjonalnie, zaczyna nas karmić negatywnymi uczuciami, sprawia, że zaczynamy przekraczać granicę nienawiści do osoby, która w naszym przekonaniu skrzywdziła nas. Sprawia, że zapominamy o tym, ile dobrego wnosiła do naszego życia, przekreślamy wszystko, co do tej pory miało dla nas znaczenie – przyjaźń, miłość, poczucie bliskości i więzi emocjonalnej. Nosząc urazę w sercu w rzeczywistości najbardziej krzywdzimy samych siebie, niszczymy się psychicznie, wypalamy się emocjonalnie. Mijają dni, miesiące, nawet i lata, w czasie których podsycamy swoje żale i pretensje, aż w końcu przychodzi otrzeźwienie. Wtedy jednak najczęściej jest już za późno, by odzyskać to, co utraciliśmy. Pozostaje nam tylko żal za tym, co odeszło z naszego życia, bo nie potrafiliśmy zapanować nad poczuciem krzywdy, niezależnie od tego, czy były ku temu podstawy czy tylko wyolbrzymiliśmy ją poprzez pryzmat naszych indywidualnych emocji.
Każda konfliktowa sytuacja w naszym życiu wymaga ogromnej dojrzałości emocjonalnej. Przede wszystkim naszej. Dlatego też zamiast nosić w sercu urazę, zastanówmy się, ile mamy do zyskania i ile mamy do stracenia. Ze świadomością, że to, co stracimy, może już na zawsze odejść z naszego życia, pozostawiając po sobie poczucie pustki, której – kiedy negatywne emocje opadną – nie będziemy już w stanie zapełnić.
Opinie o mojej pracy
Kliknij, aby zobaczyć wszystkie OPINIE.
O autorce
Przeczytaj więcej o autorce: Otylia Wrzos oraz o jej wróżbach tutaj: moje wróżby.